Czy Państwo wiedzą, że w Polsce, w ciągu ostatnich 30 lat zawartość materii organicznej w najlepszych, zmeliorowanych glebach spadła aż o 40%?

 

Czy Państwo wiedzą, że w Polsce, w ciągu ostatnich 30 lat zawartość materii organicznej w najlepszych, zmeliorowanych glebach spadła aż o 40%?

To skutek coraz większego uprzemysłowienia,  mechanizacji i chemizacji rolnictwa, czyli używania nadmiaru nawozów chemicznych i środków ochrony roślin.  Jednocześnie rolnicy odchodzą od tradycyjnych niegdyś upraw roślin strączkowych, sianych jako poplon na polach po zebraniu zboża i - po zakończeniu wegetacji – zaorywanych celem użyźniania gleby.  Przewaga upraw zbóż, kukurydzy i roślin okopowych bez stosowania poplonu (strączkowe) jest przyczyną dość szybkiego wyjałowienia gleby.  By na takiej ziemi osiągnąć sensowne plony – trzeba naturalnie stosować  zwiększone dawki nawozów sztucznych i środków ochrony roślin.  Rośliny bowiem, pozbawione w dużym stopniu naturalnego podłoża, tracą odporność  i bez dodatkowej dawki chemii uprawy mogą być marne, nieopłacalne  po prostu.

Kolega inżynier, który opowiadał mi o tym,  odniósł się do terra preta do Indio, czyli czarnej ziemi Indian w dorzeczu Amazonki, pozostałości po tamtejszym, przedkolumbijskim rolnictwie:

„Gęsta, bogata i gliniasta terra preta kontrastuje z resztą cienkich i ubogich ziem regionu. Wilgotny i gorący klimat Amazonii nie sprzyja gromadzeniu się materii organicznej, która bardzo szybko ulega rozkładowi, a znajdujące się w niej substancje odżywcze są natychmiast pobierane przez rośliny. W efekcie gleba jest kwaśna, uboga i zwykle mażółtawą barwę. Po wykarczowaniu lasu szybko wyjaławia się i większość roślin uprawnych szybko na niej marnieje.”

Taka uboga, kwaśna ziemia to właśnie Amazonia. Jednak w tejże Amazonii znaleziono grube warstwy ciemnej, niezwykle żyznej, próchnicznej ziemi. Skąd taki skarb tam się znalazł?



 

 Po lewej – żółta ziemia z terenów Amazonki, nazywana oxisolpo prawej – terra preta

„Pola terra preta w niektórych miejscach rozciągają się na wiele hektarów, więc od dawna próbowano wyjaśnić jaki proces glebotwórczy doprowadził do powstania tej żyznej i ciemnej gleby.  W świetle najnowszych badań okazało się, że wytwarzali ją mieszkańcy tych terenów od kilku tysięcy lat, czyli Indianie okresu prekolumbijskiego. Kultury te, mieszkające na słabych rolniczo terenach, rozwinęły dość zaawansowane rolnictwo dzięki własnym działaniom agrotechnicznym. Terra preta wytworzono dzięki nawożeniu z użyciem nawozu zwierzęcego i innychnawozów organicznych, zwykle resztek ryb, kości zwierzęcych i odpadów roślinnych. Jednak kluczowym elementem terra preta, który nadaje jej ciemny kolor, jest węgiel drzewny. To on poprawia żyzność gleby i zapobiega wymywaniu z niej substancji odżywczych. Gleba okazała się tak stabilna i trwała, że wciąż istnieje, choć powstała przed setkami, a nawet tysiącami lat.

Długowieczność i żyzność tej gleby świadczy o tym, że ma ona wyjątkową zdolność do regeneracji.” (Oba cytaty za  wikipedią.)

Szczególną uwagę zwrócił mój kolega na węgiel, który jest dominującym składnikiem związków chemicznych tworzących próchnicę, a  w owej terra preta występuje również w postaci węgla drzewnego. Próchnica i węgiel drzewny mają bowiem tę właściwość, że „gromadzą na sobie” wiele cennych i koniecznych dla wegetacji roślin substancji. Indianie składali wytwarzaną przez siebie biomasę w pryzmy, oblepiali je gliną i spalali zawartość z ograniczonym dostępem tlenu tak, by wytworzyć ów węgiel drzewny. Następnie zasób tych „węglarek” trafiał do ziemi uprawnej. Trafiał tam również kompost.

[Eksperymenty rolne, przeprowadzone z terra preta dowiodły, że 20 cm. tej ziemi potrafi utrzymać przez 10 lat nawet uprawy monokulturowe. Terra preta ma bowiem zdumiewające zdolności do regeneracji i samo powielania.]

Węgiel stanowi 60% składu chemicznego próchnicy. Próchnica, ze względu na swoje unikalne cechy fizyko-chemiczne jest czynnikiem decydującym o żyzności gleby poprzez wyjątkową zdolność  do zatrzymywania wody /w ilości kilkakrotnie większej od swojej masy!/, do gromadzenia wielu składników  pokarmowych niezbędnych dla roślin, do „zatrzymywania” substancji szkodliwych /np. pestycydów/ do momentu ich rozkładu przez mikroorganizmy, jej ciemny kolor absorbuje promienie słoneczne, powodując szybsze nagrzewanie gleby, próchnica stanowi idealne środowisko dla rozwoju mikroorganizmów,  etc..

Naturalny, tradycyjny sposób uprawy jakby kłoci się z opcją przemysłowo – naukową, tak to tutaj ujmijmy. Opcja przemysłowa to uprawy intensywne, potrzebujące jednak „dopalaczy”, czyli chemii.

Doszliśmy już do tego, że nie ma taniej żywności bez „dopalaczy”.  Przemysł chemiczny i  związani z nim naukowcy są tym – uprawami intensywnymi i „tanimi” - żywotnie zainteresowani.  To naczynia połączone: przemysł chemiczny produkuje nawozy sztuczne i środki ochrony roślin, a naukowcy na uczelniach wyliczają  konieczne dawki i rodzaje wszelkiej chemii,  prowadzą badania nad nawodnieniem  gleb etc..  Można śmiało powiedzieć, że mamy oto sytuację, gdzie materia organiczna jest w kontrze do profesorów od chemizacji rolnictwa, a ściślej mówiąc – jest odwrotnie: to naukowcy i przemysł chemiczny stoją w kontrze do materii organicznej.  Wkroczenie na ścieżkę chemizacji prowadzi do coraz większego uzależnienia,  co się równa coraz większym kosztom i odwrotnie  - uprawy naturalne to coraz lepsza gleba, lepsza jakość plonów itd.

Jest natomiast prawdą, że gwałtowna rezygnacja z chemii prawdopodobnie spowoduje szok  - również ekonomiczny, tak jak przy każdym odwyku.  

Nie jesteśmy również „zdeklarowanymi ekologami” -   w tym radykalnym znaczeniu -   co do wspomagania rolnictwa chemią; chodzi nam o wskazanie pewnego trendu i możliwości zapobieżenia mu poprzez metody naturalne, wielce korzystne dla ziemi i jednocześnie spełniające wymogi aktualnej mody na alternatywne do kopalnych źródła energii.

To lekceważenie naturalnych procesów i  intensywna chemizacja rolnictwa powodują postępujące wyjałowienie gleby. Ta zaś więc wymaga  coraz większych dawek chemii. Wymaga również sztucznego nawadniania, bowiem nie ma już próchnicy i naturalnej gospodarki wodnej.  Ziemia „pracuje” na dopalaczach, woda ucieka z gleby, lobby chemiczne kwitnie, rolnik jest zmuszony inwestować  rokrocznie w nawozy i środki ochrony roślin. Efekty tego, pełnego chemii  rolnictwa lądują na naszych stołach. Alergie są już chorobami pokoleniowymi…

Naturalnie, jak to w życiu - są źli i dobrzy profesorowie. Ci dobrzy „biją na alarm”, i to od nich wiemy o całej sprawie.

Skądinąd rolnicy twierdzą, że jeżeli ziemia żyje, nie jest chemizowana, to naturalne szkodniki są utrzymywane w jakimś reżimie, a nie pędzone sztucznie rośliny są silniejsze, odporniejsze.

Nawet nie podnosimy tu już kwestii najważniejszej – zdrowia konsumentów, bowiem zapewne spotkaliście się Państwo z podobnym twierdzeniem rolnika, któremu zwróciło się uwagę, że to, co produkuje na swoim polu jest niezdrowe (nadmiar chemii). Niezdrowe? – dziwi się. – Ale to nie dla ludzi, to na sprzedaż! Ale tu już wchodzimy w kwestie etyczne. A raczej w łamanie etyki rolnika przez ekonomię.

Wracając do chemii w rolnictwie: dopłaty z UE do rolnictwa rolnik aktualnie zużytkowuje głównie na nawozy i środki ochrony roślin. Nawozy jeszcze Polska produkuje (jeszcze, ale nie wiadomo jak długo, zakusy na polskie Azoty są bardzo poważne), natomiast środki ochrony roślin płyną głównie z Niemiec. I tam wracają faktycznie te dopłaty. Dopłaty unijne nie biorą się z księżyca przecież, a z naszych, przymusowych składek. To, jak można przypuszczać – doskonały interes (z różnych informacji można wnioskować, że taki obieg dopłat nie dotyczy jedynie rolnictwa).  Doskonały, ale nie dla nas, dla rolnika i dla… ziemi.

Jednocześnie nasila się tendencja, wręcz wymóg,  by zamieniać paliwa kopalne przy produkcji energii jakimiś zamiennikami. Jednym z takich zamienników jest produkcja biogazu.

 W naszych warunkach, na przeciętnej ziemi, można wyprodukować ok. 3 ton biomasy z hektara rocznie. Intensywna natomiast produkcja biomasy, np. wierzby energetycznej, wymaga dopalaczy, czyli nawozów azotowych. Nawozy azotowe biorą się z… gazu ziemnego, czyli paliw kopalnych.  Polska, zużywając rocznie 14 mld.  m3 gazu ziemnego, 2 mld. m3 przeznacza na nawozy azotowe. A więc biomasa bierze się z paliw kopalnych, a co gorsza – nie wraca do systemu (ziemi rolnej), gdyż jest  - w imię walki z globalnym ociepleniem – współspalana w elektrowniach,  spalana w ciepłowniach etc..  W jej miejsce do systemu jest wprowadzana chemia – nawozy i środki ochrony roślin.  

Jeżeli macie Państwo poczucie nonsensu i jakiegoś błędnego, jeśli nie obłędnego koła – to chętnie się zgodzę.

Wspomnieliśmy, że w Polsce w ciągu ostatnich 30 lat z najlepszych, zmeliorowanych gleb zniknęło 40% materii organicznej, która tworzyła się przez 10 tysięcy lat od ustąpienia lodowców.  Jedno pokolenie doprowadziło gleby do stanu sprzed 4ooo lat. To są liczby przerażające.  W tle tych zmian widzimy lobby chemiczne (przemysł i naukowcy) i krążący - jako dopłaty - pieniądz. Obserwatorzy o wzroku bystrzejszym widzą również koniec tego kontredansu:  marny dla polskiego rolnictwa i polskiego rolnika: wyjałowiona chemią ziemia będzie wymagała takiej ilości dopalaczy, że żadne „dopłaty” z UE już nie wystarczą i chłop będzie musiał sprzedać  rolę, i nawet nie będzie już „miał czerwieńców” /”Chodziły tu Niemce, chodziły odmieńce: sprzedaj chłopie rolę, będziesz miał czerwieńce” – Wielkopolska, XIX wiek/. Dodajmy jeszcze, że w literaturze przedmiotu załączona bibliografia to głównie publikacje niemieckie. Tak więc mądrzy Niemcy nie zasypiają gruszek w popiele: wiedzą, o co chodzi i jednocześnie lobbują nam tę swoją chemię obracającą się w systemie dopłat unijnych tak, jakby mieli jakieś dalsze plany co do polskiego rolnictwa, co do polskiej ziemi.

Jako się rzekło – jednocześnie nasila się tendencja do powstawania tych wszystkich alternatywnych źródeł energii, w tym biogazowni.  Mój kolega inżynier, który tym się interesuje i który opowiedział  mi  o terra preta do Indio, uważa, że można z wielkim pożytkiem dla gospodarstw wiejskich takie biogazownie, niewielkie, indywidualne, bazujące na wytwarzanym przez gospodarstwo materiale (biomasie) budować, pod warunkiem jednak, że wszelki bilans (energia włożona do energii uzyskiwanej) będzie sensowny i korzystny,  koszty inwestycji do udźwignięcia bez wchodzenia w większe kredyty, a pozostałości po produkcji biogazu na potrzeby gospodarstwa nie staną się odpadem kłopotliwym, a trafią jako dobry komponent do gleby. Uważa, że w przypadku rolników indywidualnych winny być to  biogazownie pracujące w oparciu o fermentację suchą,  w przeciwieństwie do technologii mokrych, wymagających dużych nakładów, skomplikowanej obsługi i stałych dopłat.  

Takie projekty i technologie w Polsce powstają przecież.  Istnieje polska,  nowatorska,  przemysłowa metoda produkcji biowęgla,  który może służyć jako "nawóz dla rolnictwa o długim cyklu rozkładu".  Nb. węgiel drzewny rozkłada się w glebie ponad 10 lat, cały czas będąc pożytecznym. Anglicy eksperymentują  z własną produkcją "charcoal" do ogródków i ekologicznych gospodarstw.  W Polsce, za komuny,  eksperymentowano również  z nawożeniem węglem brunatnym.  Naturalnie jednorazowe zabiegi nie mogą być porównywalne z wieloletnią, ukierunkowaną agrotechniką (czego dobrym przykładem jest owa terra preta do Indio).

Biogazownie to tylko jedna z alternatyw do  przepuszczania biomasy „przez komin”, bez korzyści dla ziemi rolnej.  

Jeżeli spojrzymy całościowo i perspektywicznie na problem chemizacji rolnictwa i jego rosnące koszty, z kosztami zdrowotnymi włącznie (czyli na problem tzw. taniej żywności) i na  przedstawiony powyżej na podstawie terra preta  problem związków chemicznych węgla w glebie –  sprawa połączenia alternatywnych źródeł energii , wytwarzanej z biomasy produkowanej przez rolnictwo z korzyścią dla ziemi rolnej,  jawi nam się w zupełnie nowym świetle.

 

 

 Link do zdjęcia wprowadzającego:

 https://www.google.pl/search?q=ziemia+rolna&espv=210&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=VKmhUu2ZCueF4ASk8YHgBA&ved=0CAkQ_AUoAQ&biw=1280&bih=708#facrc=_&imgdii=_&imgrc=MMOa6k4k6ZwMkM%3A%3BEOu7SrOnbAV1AM%3Bhttp%253A%252F%252Fi.wp.pl%252Fa%252F%252Ff%252Fjpeg%252F31761%252Fziemia_zaorana_pole_stock_640.jpeg%3Bhttp%253A%252F%252Ffinanse.wp.pl%252Fkat%252C1033695%252Ctitle%252CZiemia-rolna-drozeje-o-18-rocznie%252Cwid%252C15880584%252Cwiadomosc.html%3B640%3B300

 Materiał ten powstał dzięki rozmowom z inżynierem zainteresowanym problemem ziemi. Jestem przekonana, że jest to zagadnienie mające ogromne znaczenie i ważne dla każdego z nas.